poniedziałek, 14 lipca 2014

My Chemical Romance ,,The Black Parade"

Rok wydania: 2006
Single: Welcome to the Black Parade, Famous Last Words, I Don't Love You, Teenagers
Lista utworów:
1. The End
2. Dead!
3. This Is How I Disappear
4. The Sharpest Lives
5. Welcome to the Black Parade
6. I Don't Love You
7. House of Wolves
8. Cancer
9. Mama (feat. Liza Minnelli)
10. Sleep
11. Teenagers
12. Disenchanted
13. Famous Last Words
14. Blood (hidden track)


My Chemical Romance poznałam niedawno, znajomy powiedział że jeżeli lubię Green Day to MCR również przypadnie mi do gustu. Przesłuchałam ,,The Black Parade" i się uzależniłam. Miał racje, grupa ze Stanów Zjednoczonych od razu mi się spodobała. Niestety, zasmucił mnie fakt że zespół zakończył swoją działalność w 2013 roku. Szkoda, że nic nowego już od nich nie usłyszymy, natomiast wokalista Gerard Way zapowiedział karierę solową, ale czy jego muzyka będzie równie dobra jak ta którą tworzył z My Chemical Romance? Wkrótce się okaże. Producentem ,,The Black Parade" jest Rob Cavallo, który wyprodukował również wszystkie płyty Green Day'a. ,,The Black Parade" to rockowa opera koncentrująca się na postaci umierającej na raka, nazywanej przez członków zespołu także jako „Pacjent”. Płyta opowiada historię jego śmierci, doświadczeń w zaświatach, a także refleksję dotyczącą jego życia.

Album ,,The Black Parade" otwiera krótkie intro zatytułowane ,,The End". Rozbrzmiewający dźwięk przypominający szpital po chwili zagłuszony przez gitarę akustyczną i donośny śpiew Gerarda. Wokalista śpiewa o tragizmie życia. Trzeba być naprawdę uczuciowym i empatycznym człowiekiem, żeby tak pięknie ubrać w słowa szarą rzeczywistość. Jego kontynuacją jest ,,Dead!" - dynamiczny utwór, charakteryzujący się dużą dawką dobrego rocka. Wokal Gerarda jest jedyny i niepowtarzalny, daje specyficzny klimat. Ciekawym zabiegiem jest pojawienie się w jednym z fragmentów trąbek i pianina. W ,,This Is How I Disappear" dostajemy po raz kolejny dużego "kopa". Obok rozbrzmiewających gitar i wspaniałej perkusji, która niesamowicie się wyróżnia dostajemy także growl! To mocny rockowy numer, na pewno spodoba się fanom mocnych brzmień. Ogromne wrażenie zrobił na mnie ,,The Sharpest Lives". My Chemical Romance nie zwalnia tempa, po raz kolejny dostarcza nam dużą dawkę dobrej, rockowej muzyki. Pierwsze brzmienia zaskakują elektroniką, jednak przerywa je gniewny wokal Gerarda. Zwrotki są trochę wolniejsze, natomiast refren jest szalony, rytmiczny i przede wszystkim utrzymuje ,,The Black Parade" na najwyższym poziomie.


,,Welcome to the Black Parade" zaczyna się dźwiękiem pianina, niczym ballada, po chwili dochodzą do niego bębny niczym z parady, spokojny wokal Way'a zamienia się w mocny, emocjonalny, zapraszający do wzięcia udziału w "Czarnej Defiladzie". Utwór trwa ponad 5 minut a muzycznie dzieje się tam wszystko. Muzyka szybko zmienia się z powolnej w dynamiczną, dochodzą przeróżne instrumenty, które urozmaicają słuchaczowi odbiór. Można by powiedzieć, że dzieje się w nim bardzo dużo, jest wręcz wszystkiego "napchane" w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Utwór genialny, świetna robota. Po tak dużej dawce świetnej muzyki, zespół zwalnia tempo utworem ,,I Don't Love You". Lepszego momentu na tą piosenkę naprawdę nie było. Grupa ma świetne wyczucie, lista utworów jest bardzo dobrze ułożona, odbiorca nie wie czego za chwile może się spodziewać, ale wie że będzie to trafny numer. ,,I Don't Love You" jest niezwykle emocjonującym utworem. Głos wokalisty miejscami brzmi jakby chciało mu się płakać. Gerard świetnie przekazuje emocje. Piękny utwór.


Co jeszcze znajdziemy na ,,The Black Parade"? Bardzo energiczny, jednak moim zdaniem trochę przesadzony ,,House of Wolves" (genialny wokal w zwrotkach!), ,,Sleep", w którym można usłyszeć Franka Iero (gitarzystę My Chemical Romance) oraz niezwykły ,,Cancer". Gerard świetnie przedstawił smutek osoby umierającej przez raka. I to z takimi szczegółami, jakby sam to przeżył: ,,Wiem, że nigdy się nie ożenię. Kochani, jestem osłabiony przez chemioterapię. Ale odliczam dni do zejścia z tego świata". Ponadto na ,,The Black Parade" znajduje się jeden duet. W utworze ,,Mama" gościnnie usłyszymy Lizę Minnelli. Nie jest to typowy utwór dedykowany przez artystę dla swojej matki. Piosenki do rodziców zawsze są takie same, mówią o miłości i podziękowaniu za życie, ,,Mama" My Chemical Romance jest inne. Przedstawia okrutną prawdę: ,,Mamo, my wszyscy idziemy do piekła". Ostatni wers mówi o tym że jest to list chłopaka, który niedługo umrze na wojnie: ,,My wszyscy idziemy dalej. W chwili, gdy nasi wojenni bracia już odeszli. Więc wznieś toast. Za to, że jutro umrzemy". Na końcu piosenki słychać płacz kobiety... Ten smutny nastrój przerwa zabawne ,,Teenagers". Uwielbiam ten utwór, ma w sobie mnóstwo pozytywnej energii, a dzięki świetnej rytmice zapewne każdy przy nim będzie się dobrze bawił. Uwielbiam wokal Gerarda, szczególnie w zwrotkach. 



,,Disenchanted" zaczyna się dźwiękiem gitary akustycznej, głos Way'a jest powolny niczym w balladzie, pobrzmiewająca delikatna muzyka nie trwa długo, jest tylko po to aby zaraz usłyszeć mocnego gitarowego rocka z natychmiastową zmianą dźwięku wokalu na bardziej wyrazisty, dynamiczny a w refrenie nieco liryczny. Powolna muzyka, powraca dopiero pod koniec utworu. Piosenka bardzo dobra, miejscami słychać chórki, które idealnie współpracują z całą kompozycją. Również ,,Famous Last Words" mnie nie zawiódł. Świetna muzyka, bardzo dobrze dopracowana a gniewny wokal Gerarda nadaje utworowi mocy. Na zakończenie hidden track ,,Blood" czyli ukryta ścieżka, dodatkowy utwór. Zazwyczaj hidden tracków nie umieszcza się na liście utworów, ponieważ mają na celu zaskoczenie słuchacza. Czy byłam zaskoczona? Owszem, piosenka jest całkowicie inna od tych z ,,The Black Parade", jest śmieszna, przypomina tą graną w barach w latach 60. jednak jej tekst całkowicie nie pasuje do takiego miejsca, ponieważ jest o oddawaniu krwi jako honorowy krwiodawca. Utwór ciekawy i szybko wpada w ucho. 

Album ,,The Black Parade" jest bardzo dobry. To duża dawka dobrego rocka. Od początku płyta jest w stu procentach przemyślana. Zespół ma świetne wyczucie, lista utworów jest bardzo dobrze ułożona, odbiorca nie wie czego za chwile może się spodziewać, ale wie że będzie to niezwykle trafny numer. Gerard w swoich tekstach ujawnia szarą rzeczywistość, czasem sobie z niej drwi, wokalnie idealnie oddał wszystkie możliwe emocje. My Chemical Romance często eksperymentują z dźwiękami, dodając różne instrumenty, jednocześnie pokazując że mają dystans do siebie. Tworzą to co im w duszy gra. Polecam ,,The Black Parade" jest to naprawdę dobry album. 




Ocena: 9/10
Najlepsze: The Sharpest Lives, Welcome to the Black Parade, I Don't Love You, Cancer, Teenagers, Disenchanted, Famous Last Words
Najgorsze: -

10 komentarzy:

  1. Nie znam tej płyty, ale widzę, że chyba warto.
    czekam na reckę "Lazaretto" ;) Ja już zmierzyłam się z tym krążkiem:
    Nowa recenzja na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja znam ich od baaaaaardzo dawna. Ta płyta jest mega. Świetna dawka dobrego rocka. Szkoda, że już ich nie ma.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie lubię tego pisać, ale no nie znam ich twórczości. Twoja recenzja mnie przekonuje, więc gdzieś muszę sobie zapisać, żeby nie zapomnieć i przesłuchać :D

    Serdecznie zapraszam na nowy post na MUZYCZNE-OPINIE.blogspot.com
    A w nim moja muzyczna historia!

    Pozdrawiam, Asia!

    OdpowiedzUsuń
  4. Kompletnie nie znam zespoły bo nie za bardzo lubię takiej muzyki.
    U mnie http://muzycznomaniaa.blogspot.com/ NN

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo lubię My Chemical Romance ;) Zapraszam na bloga the-long-hard-road-out-of-hell.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Słyszałam o tym zespole wiele dobrego, ale jakoś nigdy nie miałam okazji przesłuchać ich muzyki. Może w końcu uda mi się za to zabrać ;)
    Pozdrawiam! [bruisesly.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedyś próbowałem posłuchać ich debiutu, ale dotrwałem do... drugiej piosenki i wyłączyłem. Nie było jakieś bardzo złe, ale nie porwało mnie w ogóle.

    Nowa recenzja: "1000 Forms of Fear" Sia @ http://Fizzz-Reviews.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowe wydanie magazynu "MadHouse" na http://The-Rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Znam parę kawałków z tej płyty i są w miarę ok. Nie zamierzam jednak wsłuchiwać się w resztę ;)

    U mnie recenzje wszystkich albumów Kasabian, zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Zapraszam na DWIE nowe recenzje (Dawid Podsiadło - No & Ewelina Lisowska - We mgle) na blogu http://namuzowani.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń