niedziela, 23 października 2016

Sum 41 ,,13 Voices"

Rok wydania: 2016
Single: Fake My Own Death, War, God Save Us All (Death to POP)
Lista utworów:
1. A Murder of Crows
2. Goddamn I'm Dead Again
3. Fake My Own Death
4. Breaking the Chain
5. There Will Be Blood
6. 13 Voices
7. War
8. God Save Us All (Death to POP)
9. The Fall and the Rise
10. Twisted by Design




19 lipca 2015 roku Sum 41 zagrał swój pierwszy koncert od prawie trzech lat. Ich dłuższa przerwa spowodowana była odejściem perkusisty. Stevo Jocz był jedynym, oprócz liderującego Derycka Whibley'a członkiem pierwotnego składu grupy. Jednak zdecydowanie najważniejszym powodem przerwy były problemy zdrowotne Whibley'a. Muzyk znany był z niewylewania alkoholu za kołnierz i nie rozstawał się z butelką Jacka Daniels'a.
Na początku 2014 roku świat obiegła informacja, że Deryck Whibley trafił nieprzytomny do szpitala. Oglądał film w swoim domu, jednak w jego ręku nie mogło zabraknąć szklanki whiskey. Alkohol stał się stałym elementem w życiu muzyka. Wypił tyle, że stracił przytomność. Kiedy obudził się w szpitalu od lekarza dowiedział się, że jedną nogą był już na tamtym świecie. Dosłownie mililitr alkoholu dzielił Derycka od śmierci. Usłyszał, że cierpi na poważną, wyniszczającą go chorobę alkoholową. Sam przyznał, że gdy obudził się, nie wiedział gdzie jest, a jego ciało było pokryte igłami.
Jak to się zaczęło? W 2006 roku Deryck poślubił Avril Lavigne, para znana była z tego że lubiła imprezować. A imprezowała dość często... Od 2008 roku media były zasypywane zdjęciami z ostrych imprez Whibley'a i Lavigne. Potrafili wyjść z klubu nad ranem ledwo utrzymując się na własnych nogach. Natomiast paparazzi tylko czekali jak nagrają materiał w którym para rzuca wyzwiskami w fotoreporterów czy wplątuje się w jakąś bójkę. A fani bardzo niepokoili się o zdrowie swoich idoli. Kochali się bardzo mocno, świadczą o tym m.in. niezwykle szczere kompozycje (,,With Me"). Niestety, pod koniec 2010 roku para oficjalnie rozwiodła się. A jaki jest najłatwiejszy sposób zapomnienia o wszystkich smutkach? Alkohol. Po rozwodzie Deryck zaczął zdecydowanie więcej pić. W sieci pojawiały się filmiki pokazujące prace zespołu nad krążkiem ,,Screaming Bloody Murder" w których Deryck miał w ręku albo gitarę, albo butelkę Jacka Danielsa. Podobnie było przy filmikach z trasy koncertowej. Muzyk nie rozstawał się z alkoholem.


Później było jeszcze gorzej. Zdjęcia pokazywały, że Wokalista traci kontrolę nad swoim piciem, a materiały publikowane przez paparazzi były straszne. Muzyk prawie wpadł pod koła jadącego samochodu, przewracał się na chodniku, chodził chwiejnym krokiem. A fani którzy przychodzili na koncerty? Byli zszokowani widokiem pijanego idola, który myli teksty własnych utworów.
Trafienie do szpitala, było w pewnym sensie zbawieniem. Deryck zrozumiał jak duży ma problem i postanowił pokonać nałóg. Wspierali go fani, a opiekowała się nim rodzina i przyjaciele. Avril również nie zostawiła byłego męża. Do dzisiaj są najlepszymi przyjaciółmi, w końcu są nimi od 2001 roku i nawet rozwód nie mógł tego zmienić.

Dzisiaj Deryck jest już zdrowy, udało mu się wyjść z nałogu, jednak całe życie będzie musiał się pilnować. Po walce z chorobą, Sum 41 z nowym perkusistą Frank'iem Zummo zamknęli się w studiu i zaczęli nagrywać materiał na najnowszą płytę. Musieli udowodnić, że po tych ciężkich chwilach są w formie i nadal potrafią nagrywać kawałki znaczące dla muzyki rockowej. Jest to płyta wyjątkowa dla fanów, którzy czekali na nią ponad 5 lat i w szczególności dla zespołu, bo jest nowym początkiem: ,,Jestem podekscytowany, że wydaję krążek po tym wszystkim, przez co ostatnio przeszedłem. Ta nowa muzyka ukazuje drogę, którą odbyłem tworząc ten album. Musiałem upaść po to, by wstać z nową siłą. A nic nie sprawia, że czujesz się lepiej, niż mieć coś, co kochasz i o co będziesz chciał naprawdę walczyć. Szczerze mówiąc krążek "13 Voices” ocalił mi życie i nie mogę się doczekać, aż się nim z Wami podzielę.". Sprawdźmy jak brzmi ich muzyka po tak ciężkich doświadczeniach. 

,,A Murder of Crows" jest bardzo przemyślaną i znakomitą kompozycją rozpoczynającą album. Dźwięki skrzypiec, które dominują przez prawie połowę kawałka są intrygujące, trochę przeraźliwe, wywołują dreszcze i niepokój. Intro smyczkowe zostaje zagłuszone mocnym brzmieniem do którego dochodzi trochę elektroniki. Dalsza część utworu w której zaczyna śpiewać Deryck, jest oddzielona poprzez przerywane uderzenia perkusji. Całość wyszła rewelacyjnie, od początku utwór zrobił na mnie ogromne wrażenie. Do gustu przypadł mi także dynamiczny ,,Goddamn I'm Dead Again". Kawałek, który pod względem muzycznym jest mieszanką hard rocka i heavy metalu, natomiast styl w którym śpiewa Deryck bardzo przypomina mi "stary" Sum 41. Ponadto ogromne wrażenie robią energiczne gitarowe solówki. Wszystko świetnie dopracowane! Pod koniec czerwca zespół opublikował pierwszy singiel z nowej płyty ,,Fake My Own Death". Fani bardzo długo musieli na niego czekać, ale otrzymując taki materiał nie można było się zawieść. Utwór zaczyna się dość niewinnie, jednak po chwili otrzymujemy prawdziwy wybuch za sprawą mocnych dźwięków gitar elektrycznych. Numer jest drapieżny, zaskakujący i wyrazisty. Zespół wykonał kawał dobrej roboty.




Bardzo lubię słuchać ,,Breaking the Chain", jednak ten utwór ma to do siebie, że łatwo o nim zapomnieć. Pomimo tego jest ciekawy i godny uwagi. Smyczkowy wstęp zapowiada rockową balladę, jednak tylko do czasu. Mocny refren sprawia, że określenie "ballada" staje się wspomnieniem. Warto również zwrócić uwagę na świetną solówkę i nie zapominać o tekstach! Deryck ma wiele do powiedzenia, a ,,Breaking the Chain" jest wejściem w nowy etap i zostawieniem za sobą mroku przeszłości: ,,Zrywam łańcuch z życia, które znałem, posiniaczony za każdym razem. Być twarzą w twarz z kłamstwami, które wybrałem. Rzucić prawdę prosto w światło. Nie popełniać błędów, zapłaciłem swoją cenę. Zrobiłem swoje z diabłem w przebraniu". Jednym z tych piosenek, które pokochałam od pierwszego przesłuchania jest ,,There Will Be Blood". Genialny wstęp, klimatyczne zwrotki, a to wszystko w niesamowitym stylu z hard rockowym przytupem. Ponadto kawałek idealnie sprawdzi się na koncertach - jest efektowny. Bardzo ważną rolę odgrywa także perkusja - mocne uderzanie w bębny wyszło rewelacyjnie. Tytułowy kawałek ,,13 Voices" zaczyna się spokojnym dźwiękiem gitary elektrycznej, które może zwiastować tylko jedno - zaraz otrzymamy coś mocnego w hard rockowym stylu. I tak też się dzieje. ,,13 Voices" jest mroczne, nie tylko po względem wykonania, ale także przez warstwę tekstową. Whibley śpiewa o śmierci, ale w taki sposób, jakby miał odebrać komuś życie: ,,Nie jestem twoim zbawcą czy też świętym, nie wykorzystasz modlitwy aby uciec. Po prostu będę tam aby wpakować ci kulkę prosto w łeb!". Ponadto dużo śpiewa o kłamstwie, że w dzisiejszych czasach prawda jest przereklamowana i prawdziwej historii nie zna nikt, bo każdy coś ukrywa: ,,Gdzie mam zacząć, gdyż mojej historii nikt jeszcze nie słyszał. Zostawiona samej sobie, by być nieopowiedzianą, jak wspomnienia które wychodzą na jaw". Jednym z najlepszych kompozycji na albumie jest ,,War". To zresztą chyba najlepszy przykład opowieści Derycka o wewnętrznej walce. Bardzo ciekawe jest tu współbrzmienie klawiszy i basu, przebijające się spod żywiołowej perkusji. Utwór chwyta za serce, szczególnie kiedy ogląda się teledysk, moment w którym Wokalista podpalił wszystkie swoje rzeczy, które przypominały o trudnej przeszłości jest wzruszający.



,,God Save Us All (Death to POP)" to szybka i dynamiczna kompozycja, która od razu przypadła mi do gustu. Bardzo efektownie wyszło gitarowe solo, a sam kawałek idealnie sprawdzi się na koncertach. ,,The Fall and the Rise" to jeden z najlepszych kawałków na ,,13 Voices". Pod względem wokalu jest rewelacyjny - szybki śpiew, zahaczający o rap robi ogromne wrażenie. Deryck idealnie sobie poradził. Fantastycznie brzmi także sama muzyka. Genialne gitarowe riffy, bardzo szybkie tempo i co najważniejsze jest mocno i wyraziście. Tego po prostu trzeba posłuchać! Nawet na zakończenie Sum 41 nie zwalnia tempa. Co prawda ,,Twisted by Design" zaczyna się delikatnym dźwiękiem gitary, a sam Whibley śpiewa powoli, jednak zespół nie byłby sobą gdyby po raz kolejny nie rozbrzmiały wszystkie instrumenty ze swoją maksymalną mocą. Do tego kawałka nie mogłam się na początku przekonać, jednak ma w sobie coś wyjątkowego, jest klimatyczny i tajemniczy. Bardzo dobre zakończenie albumu. 

Krążek ,,13 Voices" jest rewelacyjny i bardzo mnie zaskoczył. Chłopcy opuścili stylistykę pop punka czy pop rocka na rzecz hard rocka (,,There Will Be Blood", ,,The Fall and the Rise"). Na albumie usłyszymy również inspiracje heavy metalem (,,Goddamn I'm Dead Again") i wspaniałe balladowe kompozycje (,,War", ,,Breaking the Chain"). Ponadto obok gitar, perkusji czy basu usłyszymy tutaj m.in. skrzypce, pianino i klawisze. Deryck przeszedł przez piekło i wspaniale o tym opowiedział tworząc mroczne kawałki. Kanadyjczycy zaskoczyli bardzo dobrym i dopracowanym materiałem, rewelacyjnymi riffami czy gitarowymi solówkami dzięki którym udowodnili, że są świetnymi muzykami. ,,13 Voices" to najlepszy album tego roku!

Ocena: 10/10


2 komentarze:

  1. Ciekawe, czy jakaś płyta będzie w stanie przebić ten krążek i stac się twoim innym albumem roku ;)

    Nowa recenzja na the-rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. No, no... 10/10... To chyba będzie twój album roku?

    Zapraszam na nowy post
    www.Rebelle-K.blog.pl

    OdpowiedzUsuń