poniedziałek, 23 stycznia 2017

Relacja z koncertu Green Day w Krakowie

Koncert Green Day w Krakowie to wydarzenie, na które z niecierpliwością czekałam od kilku miesięcy. Jako, że mieszkam w Trójmieście musiałam przebyć 650 km pociągiem, żeby spełnić swoje marzenie i zobaczyć ukochany zespół na żywo.

21 stycznia pod Tauron Areną byłam około 13. Było już całkiem sporo fanów, niektórzy czekali od 6-7 rano. Na miejscu dowiedziałam się, że ochrona z przodu nadaje numerki i później będą wpuszczać według kolejności. Na ręku napisali mi "100" i zaczęło się czekanie. Przez ten czas można było wpisać się na specjalnej fladze, czy porozmawiać z innymi fanami. Wszyscy byli naprawdę w porządku. Ponadto można było zaobserwować kilka ludzi z zagranicy. Niestety, wszystko było fatalnie oznaczone, nikt nie był pewny czy dobrze stoi i dużo osób pytało się gdzie jest wejście na płytę. Ja miałam bilety EE uprzywilejowane tym, że wchodzi się o pół godziny wcześniej niż inni na trybunach czy płycie. Jednak, z tymi biletami było całkiem sporo osób, później zrobiła się ogromna kolejka i pula tych biletów musiała sięgać do pół tysiąca. Około 16. kazali nam się ustawić w dwa rzędy: po lewej z nieparzystymi numerami, po prawej z parzystymi. Ale jak wiadomo nie wiele z tego wyszło. Powiedzieli także, że jest nas bardzo dużo i może będą wpuszczali szybciej. Przed wejściem do Areny najpierw trzeba było zostawić rzeczy w szatni, niektórzy chcieli biec prosto pod scenę, więc godzinę przed otwarciem bramek stali w krótkich rękawkach. Otwarcie bram nie równało się z tym że wejdziemy prosto do sali. Trzeba było okrążyć małą halę, wejść do szatni, która nawet nie była po drodze do głównego wejścia. Około 17:20 zaczęli wpuszczać, każdy się pchał, nie można było oddychać, ale nikt się nie spodziewał że okrążając małą halę będą jeszcze jedne bramki. Tam czekaliśmy do 17:35 (było 5 minutowe spóźnienie), ochrona nic nie sprawdzała po kieszeniach, sprawdzili mi torebkę z której musiałam wyrzucić wodę (jaki był w tym cel, skoro i tak torebkę trzeba było zostawić w szatni). Powiedzieli nam również, że zespół ma jeszcze próbę i możemy nie być wpuszczeni do środka. Pod salą w końcu sprawdzili bilety i kierowali do szatni. Okazało się także, że wejście główne było już otwarte, a zespół wcale nie miał próby. Każda osoba z ochrony krzyczała, żeby nie biegać, ale nikt tego nie słuchał. Zajęłam bardzo dobre miejsce, przy barierkach, po prawej stronie, scena miała także wybieg więc to był dodatkowy plus.

Akcja koncertowa była taka, że przy  piosence ,,Bang Bang" każdy miał wyciągnąć kartkę z napisem ,,Bang". Wyszło by to znakomicie, gdyby nie fakt, że ochrona pod sceną zabierała wszystkim kartki! Ludzie się naprawdę napracowali, niektórzy mięli wspaniałe prace, a wszystko zostało zabrane. Z jakiego powodu? Nie wiadomo. Organizator koncertu Charm Music, sam popierał tą akcję, więc może była to wina Tauron Areny lub nieuprzejmości ochroniarzy. Chociaż przy tym jak się zachowywali "nieuprzejmość" to zdecydowanie za lekkie określenie.


Support, The Interrupters na scenę weszli o 19:00. Zespół cieszył się z pierwszej wizyty w Polsce, używali nawet kilku polskich zwrotów, a fani Green Day'a przyjęli ich bardzo dobrze. Wokalistka namawiała do zrobienia pogo, uśmiechała się oraz wskazywała na ludzi, którzy skaczą i śpiewają razem z nią. Grupa świetnie rozgrzała tłum, ich energia była genialna, a cała atmosfera sprawiła, że czuliśmy się jak jedna rodzina, szczególnie przy kawałku ,,Family".

Setlist:
1. A Friend Like Me
2. By My Side
3. Take Back The Power
4. White Noise
5.This Is the New Sound
6. She Got Arrested
7. Haven't Seen the Last of Me
8. Liberty
9. Sound System (Operation Ivy cover)
10. Family



Po zejściu The Interrupters, przygotowanie sceny na Green Day było bardzo szybkie. Oczekiwanie sięgnęło zenitu, kiedy zostało puszczone ,,Bohemian  Rhapsody" Queen. Cała Tauron Arena śpiewała ten wielki przebój chórem, wiedząc że Kalifornijczycy wejdą za prawe chwil. W tym czasie na trybunach wypatrzyłam żonę i syna Billie'go oraz żonę Tre. Żona Mike'a wpadła później na kilka chwil, ale głównie opiekowała się dziećmi za kulisami. Podczas ,,Blitzkrieg Bop" zespołu Ramones. Na scenę wbiegł Drunk Bunny i sprawdzał rozgrzanie tłumu. A na ,,The Good, the Bad and the Ugly" Ennio Morricone punktualnie o 20:00 na scenę wszedł Green Day!


Zaczęli utworem ,,Know Your Enemy" krzycząc ,,Polska!" i sprawiając że bawił się dosłownie każdy najlepiej jak tylko mógł. Już przy pierwszym kawałku Billie zaprosił fana na scenę. Chłopak zaśpiewał fragment po czym skoczył w tłum. Podczas utworu ,,Bang Bang" w tle pojawiła się kurtyna z okładką ,,Revolution Radio". To na tym utworze każdy miał wyciągnąć kartkę z napisem ,,Bang". Akcja udałaby nam się w pełni, gdyby ochrona pod sceną nam ich nie zabrała. Ale można by rzec, że się udało. Niektórzy bardzo dobrze schowali swoje kartki, a Billie'mu tak się spodobała akcja, że zabrał jednemu fotografowi aparat i filmował wszystko ze sceny.


 Na ,,Revolution Radio" mieliśmy w tłumie rozłożyć flagę z okładką ich ostatniego albumu, niestety podczas rozkładania, jeden ochroniarz nam ją wyrwał. Podczas koncertu dwie Polskie flagi dotarły na scenę. Billie rozkładał je, założył sobie na plecy czy po prostu się w nią zawinął. Kiedy Mike wszedł na wybieg również Armstrong rozłożył za nim flagę. Temu wielkiemu wydarzeniu towarzyszyły świetnie zgrane efekty - wybuchy, iskry, ognie czy konfetti na samym końcu. Kiedy temperatura sięgała zenitu Billie oblewał fanów wodą. Przy ,,Holiday" tradycyjnie zgasło światło a Wokalista specjalnym reflektorem kierował światło na trybuny czy płytę. Wielokrotnie krzyczał ,,Kraków" i ,,Polska", ale również zachęcił publiczność do krzyczenia ,,No Trump!". Zmienił również fragment piosenki śpiewając: ,,The representative of Polska now has the floor".


Przy ,,Longview" kurtyna z okładką albumu spadła, aby zmienić wystrój na siedem oddzielnych pasm  z biało-czarnymi obrazkami przypominającymi posklejaną ścianę i czarnym logiem zespołu. Podczas tej piosenki Armstrong na scenę zaprosił fankę, która zaśpiewała fragment również zagrzewając tłum do śpiewu i skakania. Dziewczyna bardzo bała się skoczyć ze sceny w tłum, ale skoro Twój idol mówi ,,Nie bój się, zrobisz to" to trzeba przezwyciężyć strach. No i tradycją jest, że każdy fan wchodzący na scenę żeby zaśpiewać musi skoczyć. ,,Are We the Waiting" brzmiało magicznie, chóralny śpiew tłumu wyszedł fantastycznie. Kilka zielonych balonów również zaczęło unosić się w powietrzu, niektóre leciały w stronę Wokalisty, a on odbijał je w tłum. Druga część czyli ,,St. Jimmy" była bardzo efektowna - po raz kolejny zmienił się wystrój: biało-czarne obrazki zostały zamienione na czerwone, a logo Green Day pojawiło się w kolorze białym. Podczas ,,Knowledge" Billie zapytał czy ktoś potrafi zagrać tą piosenkę na gitarze. Wybrał jednego chłopaka, kiedy ten wszedł na scenę, założył mu swoją gitarę i w tym momencie najszczęśliwszy fan zagrał ze swoimi idolami. To jeszcze nie wszystko! Armstrong podarował mu tą gitarę w prezencie! Fan, który przedstawił się jako Christopher nie zapomni tego do końca życia oraz ma najlepszą pamiątkę z koncertu.


Green Day ani na chwilę nie zwalniał tempa, przed rozpoczęciem ,,King for a Day" wystrój z tyłu sceny spadł na ziemie, i z góry wyłoniły się ogromne lampki tworzące nazwę grupy. Przy tej piosence zawsze jest wesoło, dlatego też muzycy poprzebierali się w śmieszne stroje. Można było także posłuchać solówki wykonanej na saksofonie przez Jason'a Freese a Billie pochwalił się swoimi umiejętnościami gry na harmonijce. Końcówka ,,Still Breathing" wyszła bardzo efektownie, na samym końcu poleciały iskry! 


Na bis Green Day zagrali ,,American Idiot" i ,,Jesus of Suburbia". Pod koniec pierwszego hitu Billie naprawdę ostro i ze złością mówił na temat Donalda Trumpa. Pokazał także swój sprzeciw przeciwko homofobii, rasizmowi czy seksizmowi. Na słowa te polska widownia reagowała bardzo entuzjastycznie, nagradzając wokalistę gromkimi brawami i okrzykami.


Kiedy Kalifornijczycy zszedł ze sceny, po chwili na scenie pojawił się Billie z gitarą. Sam zagrał ,,Ordinary World" i ,,Good Riddance (Time of Your Life)". W tym czasie trybuny oświetlone światłami z telefonów wyglądały pięknie. A na sam koniec spadło konfetti, każde z nowym logiem Green Day. 

To był najlepszy koncert w moim życiu. Zespół po raz kolejny zagrał niesamowicie, są w genialnej formie, wyczuć można było że kochają nasz kraj i bardzo cieszą się z pobytu tutaj. Wszystko było efektywne, ogromnie dopracowane i rewelacyjne. Green Day mają świetny kontakt z publicznością. Fantastyczne wspomnienia mają osoby które weszły na scenę, ale chyba i tak lepiej mają Ci (no może poza tym co dostał gitarę) którzy spotkali chłopaków dzień wcześniej kiedy zwiedzali Kraków. Są najlepsi pod każdym względem. To coś niesamowitego zobaczyć swój ulubiony zespół na żywo, stać blisko nich i jeszcze widzieć jak oni cieszą się z pobytu w Polsce. Nie ma takiego słowa, które opisałyby moje przeżycia, bo określenia "rewelacyjne" czy "genialne" to nadal za mało.

Setlist:
Bohemian Rhapsody (Queen song)
Blitzkrieg Bop (Ramones song)
The Good, the Bad and the Ugly (Ennio Morricone song)
1. Know Your Enemy (Fan sang last verse and chorus)
2. Bang Bang
3. Revolution Radio
4. Holiday
5. Letterbomb
6. Boulevard of Broken Dreams
7. Longview (Fan sang last verse and chorus)
8. Youngblood
9. 2000 Light Years Away
10. Hitchin' a Ride
11. When I Come Around
12. Burnout
13. Scattered
14. Minority
15. Are We the Waiting
16. St. Jimmy
17. Knowledge (Operation Ivy cover) (Fan played the guitar)

18. Basket Case
19. She
20. King for a Day
21. Shout / Always Look on the Bright Side of Life / Careless Whisper / (I Can't Get No) Satisfaction / Hey Jude
22. Still Breathing
23. Forever Now
Encore:
24. American Idiot
25. Jesus of Suburbia
Encore 2:
26. Ordinary World
27. Good Riddance (Time of Your Life)


















Zdjęcia: AntyRadio,pl, DziennikPolski24.pl, Onet.pl,  Google
Filmiki: YouTube

10 komentarzy:

  1. Pewnie średnio to o mnie świadczy, ale nigdy w całości nie przesłuchałem całego albumu Green Day :) Znam ich z telewizyjnych singli i dla mnie to trochę takie zwyczajne gitarowe granie, które mnie nie powala tak, jak na przykład The Mars Volta ;)
    Ale koncerty to inna sprawa, panowie mają sporo energii, więc kto wie, może kiedyś się skuszę, jak będą w okolicy ;)

    Pozdrowienia :)
    Bartek

    OdpowiedzUsuń
  2. http://sin-nancy.blog.pl/23 stycznia 2017 19:07

    Uwielbiam Green Day, świetnie, że zagrali kawałki z różnych płyt i jeszcze wpletli covery, koncert na pewno był świetnym przeżyciem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja za nimi nie przepadam. A ich ostatni album nie spodobał mi się. Ale po tym co opisałaś to musiało być niezapomniane show. :)

    Relacja z koncertu The Pretty Reckless pojawiła się już na moim blogu. Zapraszam.
    www.Rebelle-K.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak żem czuła... ;)
    Gratuluję bogatej setlisty. Nie znam za dobrze Green Day, ale nie pogardziłabym usłyszenia aż takiej ilości piosenek. Najbardziej zaciekawił mnie ten mashup(?) znanych hitów (nr 21). Ale nie rozumiem dlaczego ochrona rekwirowała kartki, co z nimi nie tak?
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Również byłam na tym koncercie. Tylko o żonie Billie'go dowiedziałam się dopiero po, bo ona wyszła gdzieś po tej stronie, po której ja byłam (miałam miejsce na trybunach). Nie jestem ich wielką fanką, ale po tym koncercie lubię ich jeszcze bardziej, na żywo świetnie dają czadu (nawet jak nie wiedziałam, co dokładnie grają xD) i z chęcią się wybiorę na nich jeszcze raz, jak ponownie odwiedzą Polskę :)
    Zapraszam do siebie, też napisałam co nie co o tym koncercie :)

    innaodinnych.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapomniałam dodać. Kompletnie nie rozumiem ochrony, dlaczego zabierała te kartki, a potem flagę o.O WTF?! A samo poruszanie się po arenie to jakiś koszmar. Żeby trzeba było obchodzić całą arenę, żeby dojść do wyjścia z płyty i nie można się tam dostać od środka, tylko wyjść na dwór. Poszłam tam po moją koleżankę i nie mogłam uwierzyć, że ludzie musieli czekać do szatni w kolejce na dworze... brrr...

    OdpowiedzUsuń
  8. Najbardziej zaciekawiło mnie to, że jeżdżą w trasę z całymi rodzinami :D
    Nie przepadam za GD, ale na koncert bym poszła, bo lubię takie wydarzenia. Panuje zawsze fajna atmosfera.

    Nowy wpis na http://the-rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  9. Nowy wpis na http://bartosz-po-prostu.blog.pl

    Miłego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Najlepszy koncert! Ja miałam płyte, a i tak byłam w 2 rzędzie. Ochrona była tragiczna! Śmiać mi się chciało gdy podczas Holiday BJ krzyczał Cracow i nie bylo odzewu obok mnie, a na "Polska" nagle wielkie krzyki jakby nikt nie zrozumiał, że Cracow to Kraków. haha

    OdpowiedzUsuń