niedziela, 25 września 2016

The 1975 ,,I Like It When You Sleep, for You Are So Beautiful Yet So Unaware of It"

Rok wydania: 2016
Single: Love Me, UGH!, Somebody Else, The Sound, A Change of Heart
Lista utworów:
1. The 1975
2. Love Me
3. UGH!
4. A Change of Heart
5. She's American
6. If I Believe You
7. Please Be Naked
8. Lostmyhead
9. The Ballad of Me and My Brain
10. Somebody Else
11. Loving Someone
12. I like it when you sleep, for you are so beautiful yet so unaware of it
13. The Sound
14. This Must Be My Dream
15. Paris
16. Nana
17. She Lays Down


The 1975 powstał w 2002 roku w Manchesterze, ale dopiero dziesięć lat później podpisali pierwszy kontrakt płytowy. Na swoim koncie mają już debiutancki krążek ,,The 1975" wydany trzy lata temu. Teraz Brytyjczycy powracają z nowym, odświeżonym materiałem. Postanowili porzucić mocniejsze rockowe brzmienie na rzecz elektroniki i indie rocka. Od początku wzbudzają ciekawość zaczynając od takiego szczegółu jak tytuł płyty. Każdy się ze mną zgodzi, że ,,I Like It When You Sleep, for You Are So Beautiful Yet So Unaware of It" jest wyjątkowo długi i chyba nikt spoza wiernych fanów nie zapamiętałby tego. Ponadto na krążku znajduje się aż 17 piosenek, co mówi samo za siebie - trzeba mieć pomysł i postarać się aby nie wpaść w monotonnie. Charyzma i oryginalność wokalisty przyniosła im oczekiwany rozgłos, grupa zdobywa szczyty list przebojów na wyspach. Jak Ci młodzi i zdolni Brytyjczycy wypadli na drugim albumie?

Album otwiera półtora minutowe intro ,,The 1975". Umieszczenie takiego początku jak najbardziej się sprawdziło, stonowane elektroniczne brzmienie z chóralnym śpiewem brzmi efektownie i fantastycznie łączy się z ,,Love Me". Chociaż wielokrotnie muzyka w tym kawałku mnie drażniła, całość jest przyjemna dla ucha. Taneczny ,,UGH!" utrzymuje specyficzny klimat, zdecydowanie lżej się jego słucha niż poprzednika - ,,Love Me" , tutaj elektroniczna muzyka nie odstrasza. Pozytywne wrażenie zrobił na mnie ,,A Change of Heart" jest to jeden z najspokojniejszych utworów na płycie, delikatny, subtelny z wyjątkowym wykonaniem Matt'a. W ,,She's American" powracamy do radośniejszego i rytmicznego brzmienia. Choć kawałek niczym szczególnym nie zachwyca, przyjemnie się go słucha i dobrze włączyć sobie coś takiego w tle przy wykonywaniu prac domowych czy spotkaniu ze znajomymi.


Najdłuże piosenki na albumie to ,,If I Believe You" i tytułowy ,,I Like it When You Sleep, for You are so Beautiful yet so Unaware of it" trwają ponad 6 minut. Pierwszy - powolny, przypominający balladę z dodatkami elektroniki, ponadto całość nie wypadła nudno za sprawą dynamicznego chórku i wspaniałego saksofonu! Niestety, drugi nie jest za ciekawy. Muzyka jest całkiem dobrze zrobiona i wspaniale nadawałaby się na intro czy przerywniki, jako że trwa ponad 6 minut bardzo męczy, a delikatne śpiewy w tle sprawiły, że poczułam senność. Co prawda muzyka rozbrzmiewa głośniej pod koniec, ale i tak nic zaskakującego z tego nie wynikło. Wspaniałe dźwięki fortepianu w ,,Please Be Naked" idealnie działają na wyobraźnie. Kawałek jest spokojny, subtelny i przede wszystkim przemyślany. Bardzo dobrze mi się go słuchało, przez co dopiero pod koniec zorientowałam się że nie ma tekstu. Tak, jest to wyłącznie linia melodyczna. Ciekawy pomysł. Po tym wszystkim ,,Lostmyhead" wydaje się bardzo nudny i bez polotu. Jednak, podoba mi się fragment kiedy ten ponury i spokojny klimat przerywa dźwięk dynamicznej perkusji. ,,The Ballad of Me and My Brain" zaczyna się chórem niczym z opery, jednak dla mnie było to zwyczajnie zbędne. Piosenka zrobiła na mnie duże wrażenie, a to za sprawą znakomitego głos Wokalisty! W końcu się doczekałam, żeby Matt pochwalił się jaki mocny i silny dar posiada. Pod względem wokalnym najlepszy utwór na płycie.


,,Somebody Else" to powrót do spokojnego i delikatniejszego brzmienia. Kompozycja jest magiczna i wspaniale się jej słucha. Głos Matta idealnie komponuje się z muzyką. Bardzo dopracowany kawałek. Trochę inne jest ,,Loving Someone". Rytmiczne, szybko wpadające w ucho brzmienie z dynamicznym śpiewem w zwrotkach, zahaczającym o rap. Swojego czasu na ,,The Sound" bardzo często można było natrafić w telewizji. Między innymi też dzięki tej piosence poznałam The 1975. Podoba mi się ta taneczna i pozytywna kompozycja. Nogi same rwą się do tańca, jest to idealny przykład i wizytówka Brytyjczyków, bo ma w sobie odpowiedź w jakim kierunku została skierowana obecnie twórczość The 1975. ,,This Must Be My Dream" to kolejny przyjemny numer. Niestety, gdyby nie saksofon zlewał by się z całą resztą. Kompozycją ,,Paris" grupa zabiera nas na wycieczkę do stolicy Francji. Stonowany, nieco romantyczny utwór wspominający pewną dziewczynę z Paryża zachwyca swoją delikatnością. Bardzo podobny jest ,,Nana", jednak tutaj elektronika ustępuje miejsca gitarze akustycznej. Na zakończenie przygody z albumem ,,She Lays Down". To zdecydowanie najbardziej delikatny i oszczędny kawałek na płycie. Podoba mi się The 1975 w takiej stylistyce. Ładny utwór na pożegnanie.

Na początku obawiałam się tych 17 piosenek. Liczba jest trochę przerażająca, ale album jest bardzo płynny, dobrze się go słucha i nawet można mieć poczucie, że szybko się kończy. Są tutaj kompozycje szybkie i rytmiczne oraz spokojne i delikatne. Przebojowych numerów (m.in. ,,Love Me", ,,The Sound", ,,UGH!", ,,Loving Someone") słucha się bardzo dobrze, są przyjemne dla ucha. Dzięki spokojniejszym utworom (m.in. ,,A Change of Heart", ,,Paris", ,,Nana", ,,She Lays Down") można było usłyszeć wspaniały i niezwykły głos Matt'a. Wokalista pokazał jak doskonale radzi sobie w szybszych i delikatniejszych kompozycjach. Jedynym minusem tej płyty jest monotonność. Każda piosenka jest w dokładnie takim samym stylu. Dobrze się ich słucha, ale zbytnio nie wydać pomiędzy nimi żadnej różnicy. Kawałki szybkie zlewają się w jeden, podobnie jest z balladami. Każdy osobno wypada wspaniale, jednak razem nie daje oczekiwanego efektu.

Ocena: 6/10


5 komentarzy:

  1. Muszę przyznać, że pierwszy raz słyszę o takiej formacji, ale brzmią całkiem nieźle, choć nie zachęcili mnie do tego stopnia, żeby sięgnąć po ich płytę :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Próbowałam parę razy słuchać ich muzyki, ale szybko mnie nudziła.
    Nowy wpis u mnie http://the-rockferry.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, rzeczywiście są trochę monotonni, ale brzmienie mają całkiem dobre. No i "Ugh" to taka miła odmiana.

    Pozdrawiam i zapraszam do siebie :)
    Bartek

    http://bartosz-po-prostu.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Jakoś nie przekonuje mnie ich muzyka, wydaje mi się taka mainstreamowa...
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam do nich mieszane uczucia. Miałam wziąć się za ten album, ale raczej go sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń