Single: The Divine Zero, Texas is Forever, Circles
Lista utworów:
1. Dive In
2. Texas is Forever
3. The Divine Zero
4. Floral & Fading
5. Phantom Power and Ludicrous Speed
6. Circles
7. Today I Saw the Whole World
8. Gold Medal Ribbon
9. Bedless
10. Sambuka
11. Song for Isabelle
Pierce the Veil to południowo-kalifornijska grupa założona przez dwóch braci: Vica i Mike'a Fuentesów. Starszy z braci Victor śpiewa i gra na gitarze, natomiast do młodszego należy perkusja. Do zespołu szybko dołączyli także: basista Jaime Preciado i gitarzysta Tony Perry. Od dziesięciu lat grają w jednym, niezmienionym składzie. Muzycy cieszą się rzeszą wielbicieli na całym świecie i odnoszą ogromne sukcesy za oceanem. W naszym kraju są mniej znani, ale także w Polsce znajdzie się grupa wiernych fanów, którzy śledzą każdy krok zespołu. Wielbiciele musieli czekać, aż cztery lata na następcę ,,Collide With The Sky". Poprzedni album bardzo mi się podobał, zrobił na mnie duże wrażenie. Jak będzie tym razem? Udało się powtórzyć sukces?
Album ,,Misadventures" otwiera ,,Dive In", kawałek w typowym dla zespołu stylu - melodyjny z mocniejszymi fragmentami, ponadto urozmaicony w growl Vica Fuentes'a. Piosenka nie zrobiła na mnie dużego wrażenia, ale muzyka (szczególnie w agresywniejszych momentach) jest godna uwagi. Niby dobrze słucha się ,,Texas is Forever", jednak czegoś w nim brakuje. Bardzo podoba mi się fragment instrumentalny, a połączony ze światłami na koncercie musi wyglądać znakomicie. ,,The Divine Zero" jest podobny - muzyka wspaniała, znacznie gorzej wypadło wykonanie. Pozytywnie zaskakuje ,,Floral & Fading". Trochę elektroniczny wstęp zapowiada melodyjne i lżejsze brzmienie kawałka. Wokal Vica pasuje tu idealnie. Jeden z lepszych kompozycji na albumie. Dynamiczne i agresywne jest ,,Phantom Power and Ludicrous Speed". Utwór zrobił na mnie pozytywne wrażenie, słychać, że grupa bardzo go dopracowała. Wspaniałe brzmienie i znakomity pokaz umiejętności growlu.
,,Misadventures" jest całkiem dobrym krążkiem, chociaż miewa swoje gorsze momenty muzyka zawsze jest bardzo dopracowana, czego nie można powiedzieć o wokalu. Fuentes ma specyficzny głos, jednych może drażnić, a inni go kochają. Co prawda w niektórych utworach wypada słabo, ale wielokrotnie pojawiająca się technika growlu jest na najwyższym poziomie. Fani mocniejszych brzmień na pewno znajdą tu coś dla siebie. Warto wspomnieć także o tekstach, wzruszył mnie ,,Gold Medal Ribbon", a wspaniałe opisy znajdziemy w ,,Bedless". Ich poprzedni album ,,Collide With The Sky" zrobił na mnie ogromne wrażenie i może przez to miałam wygórowane oczekiwania co do ,,Misadventures". Zespół nie zawiódł. Słychać, że cały czas się rozwijają. próbują czegoś nowego, dlatego też album jest różnorodny. Dobra robota, ale zawsze mogło być trochę lepiej.
Ja należę do tych co drażni wokal wokalisty. Muzyka także mnie niestety nie porwała.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na nowy post.
www.Rebelle-K.blog.pl
Mocne brzmienia. Na razie zupełnie nie mam ochoty na taką muzykę.
OdpowiedzUsuń2 nowe recenzje na http://the-rockferry.blog.onet.pl/
Załączone kawałki + Twoja recenzja nie zachęciły mnie do zapoznania się z płytą.
OdpowiedzUsuńU mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. :)