niedziela, 10 lipca 2016

blink-182 ,,California"

Rok wydania: 2016
Single: Bored to Death
Lista utworów:
1. Cynical
2. Bored to Death
3. She's Out of Her Mind
4. Los Angeles
5. Sober
6. Built This Pool
7. No Future
8. Home Is Such a Lonely Place
9. Kings of the Weekend
10. Teenage Satellites
11. Left Alone
12. Rabbit Hole
13. San Diego
14. The Only Thing That Matters
15. California
16. Brohemian Rhapsody

Tej grupy chyba nie trzeba przedstawiać. Blink-182 to jeden z najpopularniejszych zespołów punkowych na świecie. Mają w dorobku utwory, które na stałe zostały wpisane do historii punka. Z ich aktywnością bywało różnie, rozpadali się i wracali. Ale na szczęście każda przerwa zakończyła się pobytem w studiu i nagraniem nowej płyty. Ale co zrobić, kiedy wokalista na stałe pożegnał się z zespołem? Nie wyobrażam sobie, żeby grupa o wieloletnim stażu mogłaby dalej funkcjonować z inną osobą na wokalu. Jeżeli chodzi o blinka, to w niektórych utworach śpiewał basista Mark Hoppus, ale to Tom DeLonge odgrywał najważniejszą rolę. Niestety, w 2014 roku, po 22 latach Tom pożegnał się z zespołem na stałe. Miliony fanów na całym świecie zadawało sobie pytanie ,,Jak teraz będzie wyglądał blink?" Zespół nie rozpadł się. Rok temu do grupy dołączył Matt Skiba. Popracowali trochę w studiu, nagrali nowe utwory i światło dzienne ujrzała ,,California". Jak wypadł krążek na czele z nowym wokalistą?

Album ,,California" otwiera krótki, bo niespełna dwu minutowy utwór ,,Cynical". Zaczyna się powoli i spokojnie, wspólnie śpiewają go Mark Hoppus i Matt Skiba. Po czym nagle spokój został zakłócony przez dynamiczną perkusję i stanowczy dźwięk gitar elektrycznych. Bardzo dobre punkowe brzmienie. Singlowe ,,Bored to Death" pojawia się jako drugie. Kiedy pierwszy raz przesłuchałam ten numer, jeszcze przed premierą krążka, wiedziałam, że będzie na co czekać. Utwór spodobał mi się od razu, połączenie starego stylu blinka z nowym brzmieniem zespołu wyszło znakomicie. Energiczne ,,She's Out of Her Mind", niestety nie robi dużego wrażenia, ale przyjemnie się go słucha. Jednym z mocniejszych punktów na płycie jest ,,Los Angeles". Tym razem zespół odszedł od punka, na rzecz alternatywy tworząc wspaniały kawałek. Utwór już od pierwszych dźwięków wyróżnia się. Mroczne i tajemnicze brzmienie sprawiło, że na moim ciele pojawiły się dreszcze. Więcej takich znakomitych numerów Panowie.


Muzykę i teksty na album napisali głównie członkowie blink-182, jednak w nielicznych swoje pomysły dodawali także inni twórcy. Patrick Stump z zespołu Fall Out Boy maczał palce w ,,Sober" i ,,San Diego", natomiast David Hodges, były członek Evanescence pomógł napisać: ,,Home is Such a Lonely Place", ,,Kings of the Weekend" i ,,Teenage Satellites". ,,Sober" robi pozytywne wrażenie, utwór jest wesoły, bardzo dobrze sprawdzają się tutaj chórki czy klaskanie. ,,San Diego" rozpoczyna się prawie takim samym motywem jak ,,Bored to Death". Czyżby zabrakło pomysłów? Na szczęście to tylko jedyne podobieństwo. Podobają mi się stonowane zwrotki, które wprowadzają specyficzny klimat. Dobra, punkowa kompozycja. ,,Home is Such a Lonely Place" jest spokojny, słychać jedynie gitarę akustyczną i skrzypce! Przy pierwszym przesłuchaniu czekałam, kiedy ten utwór nagle się rozkręci, ponieważ zespół lubi robić takie niespodzianki. Tym razem przez całą długość utrzymane jest jedno tempo, no może później wyraźniej słuchać perkusję, ale nie wiele to zmienia. Trochę powiewa nudą. Dużo lepiej zapowiada się ,,Kings of the Weekend". Piosenka w typowym "Blinkowym" stylu, bardzo dobrze się jej słucha. Zaskakuje solówka na perkusji, jednak byłaby efektowniejsza, gdyby trwała trochę dłużej. Pod względem muzycznym bardzo podoba mi się ,,Teenage Satellites". Znakomity, energiczny kawałek. Dzięki brzmieniu perkusji ten utwór idealnie sprawdzi się na koncertach.


,,Built This Pool" trwa zaledwie 16 sekund i to najkrótszy numer na płycie. Zaraz po nim usłyszymy ,,No Future". Całkiem dobry kawałek, pierwsza zwrotka jest stonowana, dopiero przy refrenie wyraźnie słychać wszystkie instrumenty. Bardzo podoba mi się moment, kiedy wszyscy śpiewają chórem, wyszło to fantastycznie. Co jeszcze znajdziemy na albumie? Trochę nudnawe ,,Left Alone", szybkie i godne uwagi ,,Rabbit Hole" oraz przypominający "stary" blink ,,The Only Thing That Matters". To typowy dobry, punkowy kawałek, ze znakomitym basowym wstępem. Na koniec gdzieś uciekł tytułowy utwór ,,California". Fajnie otrzymać po tak dużej dawce punk rocka spokojny i przyjemny numer. Bardzo dobrze się go słucha, efektowne jest dodanie mocniejszego brzmienia pod koniec utworu. Cały album kończy 30-sekundowy ,,Brohemian Rhapsody"

Blink-182 nagrali dobry, przyjemny punkowy album. Nie zawiodłam się, jednak miałam nadzieję, że niektóre kompozycje będą ciekawsze i zaskakujące. Zdecydowanie najlepszym kawałkiem na tej płycie jest ,,Los Angeles". Bardzo dobrą rolę odgrywają przerywniki (,,Built This Pool", ,,Brohemian Rhapsody"), zawsze wtedy album wydaje się ciekawszy. Niestety, niektóre utwory są nudne lub szybko uciekają z pamięci, ale są też takie które idealnie sprawdzą się na koncertach (,,No Future", ,,Teenage Satellites", ,,Bored to Death"). Na pewno będę często wracać do tego albumu i mam nadzieję, że Panowie w następnym roku do swojego kalendarza dopiszą nasz kraj. 

Ocena: 7,5/10


2 komentarze:

  1. Nie przepadam za taką muzyką.

    Nowa recenzja na http://the-rockferry.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie lubię Blink-182, więc chyba raczej sobie podaruję.
    U mnie nowa notka, zapraszam i pozdrawiam. :)

    OdpowiedzUsuń